Na kontynent

Na kontynent

Sunday, 22 November 2015

Tajwanski Niu Rou Mian ( Noodle z wołowiną)


Niu Rou Mian – zupa wołowa z dużymi kawałkami wołowiny, noodlami i sezonowymi warzywami jest lubiana przez każdego Tajwańczyka. Można ją przygotować na olbrzymią liczbę sposobów. W restauracjach jest zawsze duży wybór. Możesz zamówić jasną zupę (bez sosu sojowego) lub ciemną, z pomidorami, z kapustą kiszoną, ze ścięgnami wołowymi lub bez, z ostrym sosem (podawanym osobno, sos zazwyczaj jest domowej roboty), z mięsem lub bez (tańsza opcja dla studentów)... Każda restauracja ma swój własny przepis.

Niu Rou Mian to jedno z najbardziej reprezentatywnych dań tajwańskiej kuchni. Zobacz przepis: Duncan's Home Kitchen

Przez 10 lat w Taipei organizowany był Festiwal Niu Rou Mian. Na festiwalu dużo się działo. Można spróbować różnych noodli z wołowiną, a restauracje biorą udział w konkursie na najlepszy przepis. Po festiwalu ludzie tłumnie odwiedzili te restauracje, które zdobyły nagrodę.  Festiwal Niu Rou Mian to nie tylko kuchnia, lecz również przypomnienie dawnej Tajwańskiej kultury i życia.

Przed 1949, zanim KMT wycofał się na Tajwan, Tajwańczycy generalnie nie jedli makaronu, ani nie spożywali produktów z mąki. Jedli głównie ryż. Poza tym, rolnictwo było najważniejszym sektorem gospodarki, a krowy były przeznaczone do pracy a nie do jedzenia. Dopiero po roku 1949, gdy armia z Chin pod wodzą Czang Kaj-szeka osiedliła się na Tajwanie, przywiozła ze sobą smaki z rodzinnych miast żołnierzy. Z czasem dania które przywieźli stały się tak popularne, że bez nich trudno nam wyobrazić sobie Tajwańską kuchnię. O ile dla tych starych żołnierzy, to smak ich rodzinnych miast; dla młodszych ludzi tak jak ja, to po prostu smak Tajwanu. Niu Rou Mian zostało wyprowadzone do USA i stało się wielkim hitem. Teraz jest to jedno z najbardziej reprezentatywnych dań tajwańskiej kuchni.

Niestety teraz już nie ma tego festiwalu (ostatni był w roku 2014), ale ludzie szukają dobrego smaku dalej. Za to jest teraz konkurs internetowy, gdzie każdy może głosować. Masz ochotę na Niu Rou Mian? Każdy smakosz powie Ci gdzie według niego znajdziesz najlepszy!

Sunday, 27 September 2015

Wesołego Święta Księżyca!

Dziś jest Święto Środka Jesieni (albo inaczej Święto Księżyca), to jedno z najważniejszych świąt chińskich. Tradycyjnie w ten dzień (a właściwie w noc), wraz z całą rodziną je się ciastka księżycowe oraz podziwia jasny, okrągły księżyc w pełni. Święto to przypada na 15 sierpnia chińskiego kalendarza księżycowego.

Cztery lata temu, podczas tego święta byłam akurat u mojej koleżanki w Berlinie. Zauważyłam u niej na ścianie kalendarz, w którym zaznaczono "Mitte Herbst" czyli właśnie święto księżyca - koleżanka jednak go nie znała. Korzystając z okazji, kupiłam sobie od razu dwa ciastka księżycowe i nie czekając do nocy otworzyłam jedno. Z pierwszym kęsem poczułam się, jakbym była w domu. Namawiałam męża, żeby zjadł ze mną, ale gdy tylko spróbował skrzywił się i ze zdziwieniem spytał, dlaczego w środku jest fasola. Byłam rozczarowana, że mu nie smakowało, ale przynajmniej było więcej dla mnie :) W Polsce niestety nigdzie nie mogę znaleźć tych ciastek - są tu co prawda chińskie sklepy, ale ich nie sprzedają.

Dlaczego to święto jest takie ważne dla Chińczyków? W tym dniu księżyc jest okrągły - a Chińczycy bardzo lubią okręgi. Nie lubią natomiast kwadratów i trójkątów. Okrąg oznacza radość, całość, wspólnotę. Kąty oznaczają kłótnie. Dlatego też tradycyjne ciasto jest okrągłe, stoły na weselu są okrągłe itp. W Święto Środka Jesieni bez względu gdzie jesteś, możesz podziwiać ten sam księżyc, co cała Twoja rodzina. Jak fantastycznie!

Jak wygląda to dziś na Tajwanie? Oczywiście symbolem tego dnia jest ciasto księżycowe. Kilka dni przed świętem środka jesieni ludzie już obdarowują się pudełkami ciastek księżycowych. Dają je sobie przyjaciele, partnerzy biznesowi, w firmach otrzymują je pracownicy. Dzień 15 sierpnia (kalendarza księżycowego) jest oczywiście wolny. Innymi symbolami tego święta są także owoc pamelo, a także... BBQ. Około 20 lat temu, jedna z firm z okazji tego święta postanowiła zareklamować swoje sosy do grilla. Kampania reklamowa okazała się na tyle skuteczna, że teraz nikt już się nie pyta "czy zjadłeś ciasto księżycowe" ale "czy grillowałeś?". Szczerze mówiąc powietrze w tym dni nie jest najlepsze - za dużo dymu. Jasność księżyca zostaje zamazana. I uwaga! Trzeba bardzo uważnie jeździć, bo ludzie grillują pod domami, na ulicy.

Przy jedzeniu gadamy, podziwiając księżyc, od czasu do czasu pojawia się w niebie fajerwerki, cały czas coś się działo. Bardzo przypomina mi to Boże Narodzenie w krajach zachodnich.

Tak właśnie wygląda Święto Księżyca. Bądź szczęśliwy i radosny! I spróbuj specjalność tego dnia - ciasto księżycowe!

Thursday, 28 May 2015

Słone placki z cebulą dymką

To jeden z moich ulubionych przepisów, do tego bardzo lubiany przez moich gości - zazwyczaj proszą, żebym im go zapisała. Co więcej, jest prosty do zrobienia: wysiłek - 70%, efekt - 100%



Składniki:
2,5 szklanki maki
3/4 szklanki wrzątku
1/4 szklanki zimnej wody
1 pęczek cebuli dymki, pokrojony 
sól, olej




1. Mąkę wsypać do dużej stalowej miski.

2. Dolać wrzątek do miski, wymieszać dużą łyżką.

3. Dolać zimną wadę do miski, wyrabiać rękoma aż do momentu, gdy ciasto uzyska trwałą konsystencję.


4. Gotowe ciasto przykryć wilgotną ścierką i odstawić na przynajmniej 30 min, aż ciasto zrobi się sprężyste.




5. Ciasto cienko rozwałkować. Na całej powierzchni posypać solą i posmarować olejem. Rozsypać cebulę dymkę.









6. Zwinąć ciasto wo rulon, ścisnąć oba końce.




7. Podzielić pasek na 8 kawałków (urwać rękoma lub pokroić).






8. Każdy kawałek położyć na sztorc, potem ugnieść ręką i rozwałkować na grubości 0,8 - 1 cm.











9. Pogrzać olej i smażyć na dużym ogniu, gdy obie strony zmienią kolor, zmniejszyć ogień i smażyć na złoty kolor.










Chrupiący placek zrobiony! Smacznego :).  


Wednesday, 8 April 2015

Chińskie jedzenie


Dawno temu, kiedy przeprowadziłam się do Polski (ok. 6 lat), nie było sensownych restauracji chińskich w Poznaniu. Wtedy najsłynniejsze były Pekin, Azalia i Panda. Raz mąż zabrał mi do restauracji Pekin z powodu rocznicy. Niestety nie zaserwował wcześniej stolika i okazało się, że wizytę trzeba przełożyć na następny tydzień. To tylko rozbudziło nasze oczekiwanie... i zarazem zwiększyło nasze rozczarowanie — każda potrawa smakowała tak samo i zawsze gotowana była z tymi samymi warzywami. Do dziś nie wiem, skąd tam takie tłumy.

Potem gdy zmierzałam się wybrać się do chińskiej restauracji, albo koleżanka mnie zniechęcała ("w tej jest za tłusto, w tamtej nie ma szefa z Chin), albo mąż nie miał ochoty być ofiarą jedzenia :). Byłam zmuszona gotować swoje ulubione dania sama w domu. Teraz w Poznaniu wygląda już dużo lepiej. Stopniowo otworzyły się chińskie restauracje, których właściciele są Chińczykami lub Tajwańczykami i które zyskały dobrą opinię wśród mieszkających tu Chińczyków i Tajwańczyków.

Mąż nie był dużym fanem chińskiej kuchni (głównie dzięki "chińskiemu" jedzeniu na telefon) zanim mnie spotykał, a i teraz nie każde chińskie danie mu odpowiada — zwłaszcza te, które zawierają dużo sosu sojowego. Sos sojowy gra ważną rolę w naszej kuchni. Przyznaję, że Chińczycy potrafią z nim przesadzić (tak jak Polacy często dodają za dużo soli do potraw), niemniej jest niezastąpiony w naszej kuchni — nadaje daniom dobry smak i piękny brązowy kolor.

Nie umiałam gotować na samym początku kiedy przeprowadziłam się do Polski. Uczyłam się od koleżanki, której mieszka tutaj kilkunastu lat. Gotowałam według przepisów i próbowałam znaleźć smaki w pamięci. Za każdym razem jak zapraszałam znajomego do domu, gotowałam coś innego niż polskie danie. Może chińskie jedzenie u mnie nie zawsze było takie jak powinno, ale z czasem się poprawiłam i musiałam zacząć rozdawać przypisy ;). W przyszłości na tym blogu podzielę się z Wami kilkoma przepisami, które są proste (i do których wszystkie składniki można kupić w Polsce). Czasami trudno jest dostać niektóre przeprawy tutaj. Wtedy trzeba je czymś zastąpić. W tym miejscu chciałabym polecić blog mojego kolegi Duncan's Home Kitchen. Tam znajdziecie naprawdę fajne przypisy które można samemu zrobić w domu.


Wednesday, 1 April 2015

Z wyspy na kontynent

Cześć, jestem Chia-Wei Lin. Pochodzę z Tajwanu i mieszkam tu, w Polsce od 5 lat. W tym okresie poznałam dużo sympatycznych ludzi, których interesują się odmiennymi kulturami tak jak ja. Na tym blogu chcę pokazać różne poglądy i sposoby patrzenia na świat ludzi pochodzących z dalekiego wschodu. Będę poruszać różne tematy, od jedzenia do myślenia :). Będę się cieszę z każdej opinii, tak więc proszę o komentowanie.